sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 11- Is this the end I feel?

Muzyka:
Peter Gabriel- Mercy Street (moja nowa miłość :) )
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

                                                                Perspektywa Cassie
-Nie wytrzymam już dłużej tego ciągłego napięcia! Codziennie przychodzę tutaj z nadzieją, że się wybudzi, ale ona wciąż śpi...- głos jakiejś kobiety przebił się do mojego snu. Wydawał się dziwnie znajomy wręcz czuły. Próbuję otworzyć oczy i zobaczyć co się dzieje dookoła mnie, ale powieki wydawały się zbyt ciężkie, by je podnieść. Pozostało mi tylko przysłuchiwanie się rozmowie dopóki nie będę miała wsytarczającej siły, aby spojrzeć na tych ludzi.
- Proszę się uspokoić. Jest sześćdziesiąt procent szansy, że Pani córka wybudzi się w ciągu dwóch tygodni. Trzeba być dobrej myśli- to chyba jest jakiś lekarz. Zaraz, ja jestem w szpitalu. Ostatnie co pamiętam to biegnącego Jareda, śmierć dziadka i próbę samobójstwa. Myślałam, że mi się udało, że nie żyję. Niestety trafiłam do jakiegoś szpitala i dziwnie znajoma kobieta płacze obok mnie. Może jej córka jest ciężko chora? Współczuję jej, nie wiem co ja bym zrobiła na jej miejscu. 
 - Mam już wystarczająco siły aby otworzyć oczy. To co widzę, a potem słyszę mało co nie przyprawia mnie o zawał serca...
****
Dziewczyna otworzyła oczy i pierwsze co ujrzała to zapłakaną osobę siedzącą u jej boku. Zdziwiona tym wszystkim usiadła na łóżku i przeciągnęła się. Czuła się tak, jakby spała o parę godzin za długo. Rozejrzała się na boki, a kobieta, która dotąd była na krześle wstała i ciężko oddychała.
- tDoktorze! Lekarza, pielęgniarkę! Kogokolwiek! Moje dziecko się wybudziło!- zapłakana kobieta wybiegła i krzykiem nawoływała pomoc lekarską. 
Cassie, która wciąż siedziała na łóżku ze skonsternowaną miną bała się odezwać. Jej struny głosowe wydawały się wręcz zakurzone. Nie potrafiła wydać z siebie odgłosu głośniejszego niż cichutkie ziewnięcie. Z zaciekawieniem oglądała swoje otoczenie. Bladozielone ściany nadawały pokojowi bardzo sterylnego wyglądu. Na przeciwko niej znajdowało się dość duże okno z widokiem na jakiś park.
Na korytarzu rozbrzmiewały kroki tej kobiety i kogoś jeszcze. 
- Cassie kochanie, tak bardzo tęskinłam...- zwróciła się do niczego nie spodziewającej się dziewczyny. Przez głowę przebiegła jej myśl, że to może być jej matka, albo ktoś równie bliski. 
- Proszę zachować spokój. Pani córka jest pewnie w ogromnym szoku. Najpierw proponowałbym rozmowę z naszym szpitalnym psychologiem. To od niego powinna usłyszeć całą prawdę.
- Kim Pani jest? Gdzie ja jestem? Dlaczego leżę w szpitalu? Co mi jest?- dziewczyna zaczęła zasypywać ową dwójkę pytaniami. W odpowiedzi dostała pełne zrozumienia spojrzenie lekarza i szloch swojej mamy. Przynajmniej domyślała się, że to jest jej rodzicielka. Kompletnie jej nie rozpoznawała co wprowadzało ją w stan zawieszenia emocjonalnego. Bała się samej siebie.
- Proszę nie płakać... Po tylu latach śpiączki chwilowa amnezja jest zupełnie normalna. Jej mózg dopiero wzbudza się ze stanu uśpienia. Może potrwać to około dwóch tygodni, no najdłużej miesiąc.- powiedział spokojny jak tafla wody lekarz. Zwrócił się do dziewczyny- Cassie, za chwile przyjdzie tu nasz psycholog i wszystko tobie wytłumaczy. Nie masz się co martwić, jesteś bezpieczna. Ta kobieta obok mnie to twoja matka, zostawię was same dopóki nie przyjdzie pani psycholog. - mówiąc to wyszedł z pokoju i zostawił je na osobności. .
- Mamo? Pamiętam twój głos...- Cass wydusił az siebie a jej oczy zaszkliły się od łez. Nie kojarzyła dokładnie tej kobiety, ale w jej pamięci utkwiło brzmienie jej głosu. Zawsze ciepłe, spokojne, przypominające o domu. Jej mama zaniosła się płaczem i przytuliła ją mocno. Cassie tak zaskoczył ten nagły gest, że przez chwlię wciąż siedziała z rękoma na kolanach, ale po chwili objęła rodzicielkę, a z jej oczy popłynęły łzy pełne zagubienia. 
Kolejne pół godziny spędziły na szlochu przerywanym rozmową o wszystkim i o niczym. Dziewczyna dowiedziała się od mamy, że ma dwadzieścia jeden lat oraz dwójkę młodszego rodzeństwa. Zapytana o przyczynę śpiączki usłyszała dość wymowną ciszę. Na szczęście po chwili przyszła pani psycholog. Mama Cass ulotniła się szybko przez drzwi i zostawiła kobiety same.
- Hej Cassie, nazywam się Alexandra Hernandez, ale mów mi Alex. Jestem tutaj psychologiem i chcę tobie pomóc. Wiesz już co się z tobą stało?- zapytała dziewczynę, a ta pokręciła przecząco głową.- Trzy lata temu chciałaś popełnić samobójstwo. Na szczęście przeżyłaś, ale obrażenia ciała były tak poważne, że zapadłaś w śpiączkę i dopiero teraz się wybudziłaś. Pamiętasz może co się działo przed tym wszystkim?
Dziewczynę zatkało. Łzy bezwiednie spływały do jej ust i zostawiały słone ślady na policzkach. Czemu miałaby popełniać samobójstwo? Ktoś jej nie lubił? Ledwo co przypomina sobie głos własnej matki nie mówiąc o powodzie jej depresji. W jej głowie ciągle brzmiało imię Jared, ale jeśli to co mówi Alex jest prawdą to był tylko sen. Sen, który trwał przez trzy lata. 
Nagle jak sobie uświadomiła jak bardzo zmarnowane jest jej życie. Jak mówił lekarz, amnezja może trwać nawet przez miesiąc. Zanim wróci do normalności minie jeszcze więcej czasu. Głupia nastoletnia  decyzja zniszczyła jej przyszłość. Ominęła swoje najlepsze lata, nigdy nie miała przyjęcia z okazji przejścia w dorosłość. Ludzie pamiętają ją jako nastolatkę, sama tak się czuła. Niestety rzeczywistość jest brutalna. Była dwudziesto jedno  letnią kobietą, która nie potrafi nawet wstać z łóżka. 
- Ja... Nie umiem sobie przypomnieć powodu mojego... Samobójstwa. Jedyne co pamiętam to mój sen. Śniłam o chłopaku imieniem Jared, jego bracie i koledze. Związałam się z nim i byłam szczęśliwa aż do pewnego dnia. Wyjechałam na parę dni i dowiedziałam się, że mój dziadek nie żyje. Załamałam się i chciałam popełnić samobójstwo, podciąć sobiei żyły, cokolwiek. Widziałam jak ode mnie odchodzi, jakby się przestraszył. Wtedy się obudziłam w szpitalu. 
- Twoja podświadomość chciała ci wiele przekazać Cass. Twój dziadek rzeczywiście umarł. Widać, że codzienne wizyty twojej mamy tutaj miały duży wpływ na to co się działo w twojej głowie. Przez te trzy lata żyłaś w swoim wymarzonym świecie, ale teraz musisz postarać się wrócić do tego realnego. Zostawię ci swój numer telefonu żebyś do mnie mogła zadzwonić jak już wypiszą cię ze szpitala. Zawsze warto jest mieć kogoś kto wysłucha, a tobie przyda się to najbardziej. 
- To bardzo miłe z twojej strony Alex... Ale mogę ci zadać jedno pytanie?- w odpowiedzi dostała kiwnięcie głową.- Dlaczego tak się o mnie martwisz? Ja rozumiem, że to twoja praca...-psycholog nie pozwoliła jej dokończyć.
- Przypominasz mi siebie parę lat temu. Też chciałam popełnić samobójstwo i też przez chłopaka. Uratował mnie od tego właśnie ten, przez którego chciałam to zrobić. Przyszedł do mnie i zastał mnie z tabletkami i zapasem żyletek. Wyznał wtedy, że mnie kocha i tak oto teraz Peter jest moim mężem.
- Zrobiłam to przez... Chłopaka?
- Tak... Przykro mi to tobie mówić ale jak chcesz znać tą historię to ja opowiem.
- Proszę, powiedz mi, tak bardzo chcę coś pamiętać...
- Wszystko powiedziała mi twoja przyjaciółka. Zakochałaś się w pewnym chłopaku. Dla ciebie był ideałem; ignorowałaś sygnały innych, komentarze, które go obrażały. Chciałaś jego i tylko jego. Pewnego dnia wróciłaś ze szkoły i poczekałaś aż rodzice opuszczą dom. Napisałaś list pożegnalny i chciałaś podciąć sobie żyły. Znaleźli cię nad ranem z tabletkami i żyletkami wokół ciebie. Gdyby przyszli godzinę później udałoby ci się zrobić to czego tak bardzo pragnęłaś. Na szczęście zdążyli dojechać po ciebie za szpitala, ale konsekwencje przerosły każdego. Ciebie pewnie też. Dlatego chcę tobie pomagać.
Cassie poczuła się jakby znalazła bratnią duszę. Kogoś, kto ją rozumie i pomoże przwyrócić jej pamięć bez ciągłego szlochu. Na rozmowie z Alex spędziła jeszcze z dwie godziny. Właśnie tego dnia zrodził się początek przyjaźni...
****  
Dwa tygodnie później 
Cass została wypisana ze szpitala. Powoli przyzwyczajała się do życia w realnym świecie. Na razie nic sobie nie przypomniała, ale Alex mówiła, że jest na dobrej drodze. 
Okazało się, że mieszka tylko z mamą, ponieważ rodzice się rozwiedli a rodzeństwo już dawno się wyprowadziło. Żyło jej się całkiem spokojnie, oglądała mnóstwo filmów rodzinnych, czytała pamiętniki i oglądała zdjęcia. Za wszelką cenę chciała poznać imię chłopaka, przez którego to zrobiła. Chciała z nim porozmawiać o tym wszytskim. Niestety mama nie udzielała jej żadnej konkretnej odpowiedzi za każdym razem jak ja o to pytała. 
Cały czas w głowie miała tajemniczego chłopaka ze snu. Jared Leto. Nie miała pojęcia skąd on wziął się w jej głowie. Czytała gdzieś, że wszystkie postacie, które spotykamy w naszych snach choć raz już widzieliśmy. Nie ważne czy na ulicy ukradkiem dostrzeżesz jakąs twarz, czy jest to twój przyjaciel. Ludzki mózg nie jest w stanie sam stworzyć twarzy. Przynajmniej tak czytała.
Dużo czasu spędzała pisząc wiersze, opowiadania. Myślała, że może przez to przypomni sobie choć trochę z jej dotychczasowego życia. Niestety. Pewnego dnia z pod jej pióra wyszła taka oto perełka:


"Zamykam oczy i cały świat umiera;
Gdy podnoszę powieki rodzi się ponownie.
(Myślę, że wymyśliłam cię w mojej głowie).

Gwiazdy zaczynają niebiesko-czerwonego walca,
Galopem wkrada się umowna ciemność:
Zamykam oczy i cały świat umiera.

Śniłam, że czarami wciągnąłeś mnie do łóżka
I śpiewałeś mi obłąkany miłością, całując mnie całkiem szaleńczo.
(Myślę, że wymyśliłam cię w mojej głowie).

Bóg spada z nieba, ognie piekła bledną:
Wyjdźcie serafinie i mężczyźni Szatana:
Zamykam oczy i cały świat umiera.

Wyobrażałam sobie, że wrócisz tak, jak mówiłeś,
Ale zestarzałam się i zapomniałam jak miałeś na imię.
(Myślę, że wymyśliłam cię w mojej głowie).

Powinnam była raczej pokochać ognistego ptaka;
One przynajmniej wracają wraz z nadejściem wiosny.
Zamykam oczy i cały świat umiera.
(Myślę, że wymyśliłam cię w mojej głowie).*"
****
Pewnego dnia, gdy po raz kolejny siedziała leniwie przed telewizorem z laptopem na kolanach natrafili na jakiś film. Pomyślała, że czemu nie, przecież musi znać jakieś klasyki. Opowiadał o grupie narkomanów; szalonej kobiecie, wychudzonym chłopaku i reszcie towarzystwa. Nie skupiała się za bardzo na ekranie, zignorowała nawet fakt, że głos jednego z bohaterów wydawał jej się podejrzanie znajomy. 
Na razie miała ważniejsze sprawy. Starała się znaleźć jakąś pracę a potem uczelnie. Nie mogła przecież cały czas siedzieć u mamusi. Była już dorosłą kobietą, która przez swoją nastoletnią głupotę musi teraz codziennie studiować drzewo genealogiczne. Za to siebie nienawidziła. Miała już tego dość, ale codzienne rozmowy przez telefon z Alex wiele jej dawały. Czuła się potrzebna, bezpieczna i zadbana. 
Studiowała wszystkie strony poświęcone kierunkowi reżyserii. Jedną z nielicznych rzeczy, które pamiętała to było zamiłowanie do filmu, teatru. Chciała tworzyć te małe dzieła sztuki puszczanie w kinach. Przez cały okres rekonwalescencji obejrzała wszystkie filmy Kurosawy, Felliniego i Larsa Von Triera. Zakochała się w dużym ekranie i nie mogła przestać oglądać coraz to nowych produkcji. O każdym obejrzanym dziele starała się pisać pare słów, tak aby na wypadek kolejnego napadu  amnezji nie zapomnieć o tym cudzie. 
Film, który teraz oglądała nawet przypadł jej do gustu. Nie był to może najlepszy jaki widziała, ale nie był to też jeden z tych wszechobecnych hollywoodzkich gniotów.
Dziewczyna uroniła parę łez na zakończenie filmu i czekała na napisy końcowe, aby dowiedzieć się kto dostał główne role, by móc wyszukać danego aktora.
Czytała te napisy i czytała, aż wreszcie trafiła na jedno nazwisko, które kompletnie ją zatkało.
-Jared Leto...- ostatkiem sił wykrztusiła i straciła przytomność.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*wiersz Sylvii Plath "Szalonej dziewczyny piosenka miłosna" 
Nie bijcie :) 
Jak się podobało? Zapraszam do opinii i komentarzy :)
*MarsHugs* 

5 komentarzy:

  1. Zupełnie nie spodziewałam się takie obrotu sprawy. Nie wierzę ;o Nieźle to wymyśliłaś. Rozdział ogółem fajny, trochę krótki, ale czekam jak będzie dalej z nią i z Leto. Czy będą dalej razem? Czekam na nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. wow :o czuję się oszukana ;__; całe życie w kłamstwie :c a tak serio to bardzo fajny rozdział i ogólnie blog. Kto by pomyślał, że to wszytko się tak potoczy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. nie spodziewałam się tego :O Mam nadzieję że ona odnajdzie Jareda i będą razem :) czekam na nowy :}

    OdpowiedzUsuń
  4. Trochę się pogubiłam w czytaniu tego rozdziału i nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy :) życzę weny i czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  5. kiedy kolejny rozdział.? XD bo sie juz nie moge doczekać ;_;

    OdpowiedzUsuń