sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 9- "I wish, I wish you were here..."

Muzyka-
Kings of Leon- Beautiful War
Pink Floyd- Wish You Were Here

                                                           Perspektywa Jareda
Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Leżę jeszcze w pościeli i zastanawiam się czemu miejsce obok mnie jest puste. Jeszcze wczoraj wieczorem była tutaj Cassie. Rozmawialiśmy  pół nocy o wszystkim i o niczym. Pamiętam, że zasypiałem szczęśliwy jak dziecko, że to właśnie mi trafiła się taka dziewczyna. Kochająca, choć z problemami, których mam nadzieję pomogę jej się pozbyć. Przeciągam się powoli i ziewam dość głośno. Nagle pod moją dłonią wyczuwam mały kawałek papieru. Zdziwiony otwieram oczy i podnoszę kartkę tak aby zobaczyć co na niej jest. 
"Kochanie,
Wyjechałam na parę dni wszystko sobie przemyśleć. Pierwszy raz od wielu lat czuję się taka szczęśliwa. Jesteś moim ideałem. Trudno mi jest powiedzeć to tobie w twarz, bo sama nie mogę uwierzyć, że się tobie podobam. Och, chyba to zbyt śmiałe stwierdzenie. Jeśli nie to ja się nie obrażę, nie martw się. Wiedz, że cię kocham i chcę każdy dzień spędzać z tobą.
Będę niedługo, nie dzwoń, nie wzięłam telefonu. Jakby miało się przedłużyć napiszę list.
Kocham cię,
Cassie"
Dlaczego ona mi to robi? Szybko zrzucam z siebie kołdrę i idę do łazienki. Przeżywam twarz z nadzieją, że to tylko sen i za chwilę obudzę się w objęciach mojej ukochanej. Robię to po raz drugi, trzeci i wciąż nie działa. Patrzę w swoje odbicie w lustrze i załamuję się jeszcze bardziej. Wyglądam jak tysiąc nieszczęść zebranych w jedno wielkie. Podkrążone oczy i napuchnięte policzki po śnie dopełniają wizerunku zera. Czuję się jakbym był nikim. Znowu mnie zostawiono samego. Najpierw brat, matka, a potem inne dziewczyny mówiące, że wychodzą tylko do sklepu, że wrócą za godzinkę lub dwie. Nigdy nie wróciły. Może dlatego tak bardzo emocjonalnie zareagowałem na chwilowe opuszczenie mnie przez Cass.
Co takiego siedzi w jej głowie? Chciałbym móc odczytać wszystkie jej myśli i pomóc zmienić jej sposób postrzegania świata. Gdybym tylko mógł pokozać jej jak bardzo jest piękna, jakim ideałem jest dla mnie. Niestety nie potrafię. Możliwe, że jestem złym chłopakiem, nie umiem jej tego uświadomić. Kolejna rzecz, która mnie załamuje. Postanawiam wyjść z tej przeklętej łazienki, która od pewnego wydarzenia kojarzy mi się tylko z krwią, strachem i bólem. 
Kieruję się do kuchni, może w lodówce został jeszcze jakiś alkochol po urodzinach Cassie. Na szczęście Shannon nie był mendą jak zawsze i zostawił dwie butelki wódki. W takich momentach kocham tego człowieka sto razy bardziej. Idę z moimi zdobyczami do salonu i włączam jakąś płytę. Akurat trafiła mi się "Wish you were here" Floyd'ów. Idealny tytuł, idealna muzyka dziękuję tobie odtwarzaczu. Powoli pokój zapełnia się delikatnym brzmieniem gitary a ja odpływam z butelką w ręku. 
                                                                     ****
Kolejny raz zostawiony sam na sam ze swoimi myślami. Nienawidzę tego, zabija mnie to. Mój własny umysł chce zniszczyć resztę. Łzy spływają mi po policzkach. Przynajmniej teraz mogę płakać. Przy niej nie byłbym w stanie okazać takiej słabości. Ja mam być tym silnym, który ją ochroni przed wszelkim złem tego świata.
Może ją zbytnio przestraszyłem tym wszystkim? Niektóre rzeczy stały się zdecydowanie za szybko, a ja nie potrafię na to nic poradzić. Jako facet też mam swoje potrzeby, choć i tak się przy niej hamuje, aby nie skrzywdzić jej uczuć. Jest tak delikatna, że boję się cokolwiek zrobić aby się nie bała. Nie chcę żeby żyła w ciągłym strachu, że ją opuszczę, zostawię. 
Muszę się jakoś ogarnąć i pokazać jej, że może mnie zostawić samego. Kurde... Jestem jak pięciolatek; jak tylko zostanę sam robię sobie krzywdę. Nie żebym się znowu chciał okaleczać, ale ciężko mi z tym wszystkim. 
Wódka powoli się kończy, a ja wciąż ma ochotę na ten trunek. Postanawiam wstać i poszukać czegoś co pozwoli mi zasnąć i obudzić się jak już ona wróci. 
                                                                         ****
Resztkami sił ogarniam bałagan powstały przez moje alkocholowe ekscesy. Ledwo co trafiam do kosza na śmieci, ale muszę tu posprzątać, bo Cassie mogłaby zmienić o mnie zdanie. Zaschnięte łzy na mojej twarzy powodują, że przypominam sobie o wszystkim co sprawiło, że się pojawiły. Oczy zaczynają mnie piec i czuję jak pod powiekami powstają kolejne krople. Weź się w garść chłopie! Masz wspaniałą dziewczynę! Tak, ale właśnie ta cudowna dziewczyna mnie zostawiła. Może nie dosłownie opuściła, że już nie wróci... Wyjechała i nawet nie mam pojęcia gdzie pojechała... Co ze mnie za chłopak, który nawet nie wie gdzie jest jego ukochana.
Udało mi się wreszcie posprzątać to co pozostało po mojej rozpaczy. Uspokojony kładę się do łóżka, w którym jeszcze wczoraj rozmawiałem z moją słodką Cassie. Między nami do niczego jeszcze nie doszło. Myślę, że Cass nie jest gotowa na to wszystko. Mimo tego, że w pełni ją akceptuję i powtarzam jej codziennie jaka to jest piękna, dziewczyna nadal myśli, że jest obrzydliwa. 
Przykładam głowę do poduszki i czuję jak wszystkie myśli ulatują wraz z momentem jak zamykam powieki. W głowie kołata mi się pewien tekst...
"No working sign, no alibi
We're fading faster than the speed of light..."
                                                                             ****
                                                               Perspektywa Cassie
Znowu zjebałam. Potrzebuję trochę wytchnienia, zapomnienia. Pierwszy raz w życiu moje marzenia zaczęły się spełniać. Mam wspaniałego chłopaka, którego od tak zostawiłam samego przez jakąś moją fanaberię. Nie wzięłam telefonu, nawet nie mam jak mu powiedzieć gdzie jestem, i że go kocham ponad wszystko co mi znane. 
Siedzę na tej samej ławce co pare tygodni temu. Ten oto element infrastruktury miasta zmienił moje życie, pozwolił podjąć ważne decyzje i to dzięki niemu poznałam tego wspaniałego człowieka. Wypalam już kolejnego papierosa, a dym unosi się z wiatrem i leci w świat. Malowniczo to wygląda; samotna dziewczyna w środku nocy siedzi na ławce i wypala jedną fajkę za drugą. Łzy już dawno wyschły więc musimy odjąć od tego nerwowe, efektowne szlochanie. 
Jedyna elektroniczna rzecz, którą ze sobą wzięłam to odtwarzacz mp3 kupiony za pieniądze z mojej skromnej pensji. W takich momentach jak te nie potrafię słuchać tego popowego gówna lecącego w każdej przypadkowej rozgłośni radiowej. W mojej składance w sam raz na dola są utwory Led Zeppelin, Pink Floyd oraz mojego króla Jimiego Hendrixa. Uwielbiam sposób, w który niemal czarował swoją gitarę tak, aby zagrać jak najlepiej. 
W liście do Jareda napisałam, że nie wiem kiedy wrócę. Prawda jest taka, że dobrze wiem co, gdzie, jak i o której. Transport mam załatwiony na pojutrze. Chciałam dać sobie czas  na przemyślenie tego, czy w ogóle zasługuję na takiego mężczyznę jak on. To co ta osoba zrobiła z moim mózgiem przechodzi ludzkie pojęcie. Myślę o nim cały czas, ale także mam pewność, że on robi to samo. Wspaniałe jest być zakochaną z wzajemnością... 
Ostatnie moje wspomnienie z Jay'em w roli głównej to wtedy jak leżeliśmy razem w jego łóżku i rozmawialiśmy pół nocy. Zasnął przede mną, co było dla mnie idealne, bo mogłam napisać list i spakować najpotrzebniejsze rzeczy do mojego słynnego plecaczka. On też mi pomógł w nawiązaniu znajomości z Jaredem.
Teraz mi się wydaje, że tamtego dnia wszystko mi sprzyjało, tak jakby ktoś tam na górze zlitował się nad moimi marnymi losami. Kolejny papieros tkwi w moje dłoni ale ja już nie mam siły by go zapalić. 
Nagle do głowy wpada mi dość szalony i mało przemyślany pomysł. Może by tak wrócić już dzisiaj do niego? To co miałam zrobić to zrobiłam, a nie potrafię aż tak bardzo siebie krzywdzić. Chcę go zobaczyć, przytulić i wytłumczyć swoje idiotyczne zachowanie. 
Niestety moja najlepsza przyjaciółka, panna Depresja nie ma ochoty się mnie pozbyć i trzyma się mnie coraz mocniej i mocniej. Podpowiada mi miliony rzeczy, o których nawet nie chcę słyszeć. A co jeśli ma inną? Może jesteś tylko przykrywką? Znając twoje szczęście chce cię tylko wykorzystać i porzucić. Powtarzam sobie, żebym jej nie słuchała i zostawiła to wszystko w cholerę. 
Jeśli chcę coś zdobyć muszę postawić moje życie na jedną kartę. I nią jest związek z Jaredem. On jest w stanie mnie uratować, pokazać co to znaczy być kochanym.
Nie mogę go zawieść, nie tym razem. Nic sobie nie zrobię, wrócę grzecznie do domu i przytulę go z całych sił. 
                                                                            ****
Za parę godziń wylatuję do Los Angeles, miasta, które zmieniło moje życie i sposób w jaki na nie patrzę. Mówią, że jest to miejsce zagubionych aniołów szukających szczęścia w wielkim świecie. Sama siebie jako takiego postrzegam. Tylko, że moje skrzydła zostały urwane już dawno temu i wiele razy  wgniecione w ziemię przez społeczeństwo. 
Stoję przed sklepem muzycznym z ostatnimi "luźnymi" pienędzmi w ręce i zamiarem zakupów. Pewnego razu usłyszałam jak mój ukochany śpiewa pod prysznicem. Jego głos brzmiał jak złota nić oplatająca moje uszy i łagodząca każdego rodzaju ból. Był delikatny a zarazem zdecydowany. Leto wspominał mi kiedyś, że grał na gitarze, ale nie stać go na instrument, bo wszelkie oszczędności wydaje na aparat i sprzęt fotograficzny.
Dzisiaj to ja chcę spełnić jego marzenie.
                                                                         ****
Siedzę w samolocie pełna lęku i niepokoju co zastanę w naszym mieszkaniu. Mam cicha nadzieje, że będzie tam tylko Jared paradujący nago po salonie, za co zawsze go karciłam. Nie żeby mi to przeszkadzało, ale zbytnio mnie kusił. Nie mogę się mu ponownie pokazać z moim tłuszczem. Przez jego kuchnie dużo przytyłam i ważę teraz pięćdziesąt trzy kilo co jest ogromną liczbą. 
Przede mną wiele godzin lotu, na szczęście w moim ukochanym zeszycie mam skrawki z jakimiś wierszami, które kiedyś przypadły mi do gustu. Wyciągam pierwszy lepszy z nich i zaczynam lekturę:

"Sylvia Plath- Wisielec
Za korzonki mych włosów jakiś bóg schwytał mnie.
Skwierczałem pod jego napięciem jak prorok na pustyni.

Noce migały jak powieka jaszczurki;
Świat pustych bezbarwnych dni w oczodole bez cienia.

Sępia nuda przybiła mnie do tego drzewa.
Gdyby on był mną, uczyniłby to samo co ja."

Stopniowo zasypiam i zapominam o wszystkim co się dzieje. W snach mam tylko jego i siebie. Nikogo więcej...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No i mamy kolejny rozdział :) 
Szczerze mówiąc to nie jestem z niego zbytnio zadowolona :/ musialam go dodać, bo kolejne nie miałyby sensu ale jakiś taki miałki wyszedł... Sami oceńcie.
Czekam na opinie i komentarze

*MarsHugs*

9 komentarzy:

  1. Ty się nie znasz, świetny jest :( <30

    OdpowiedzUsuń
  2. Wychaczyłam parę błędów :)
    Ale to nic :) Ten rozdział był dobry. Wniósł trochę do opowiadania :D
    *MarsHug* czekam na więcej <30

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi tam się podobał jak każdy. łzy pojawiły mi się w oczach gdy czytałam ten list Cassie do Jareda. O matko. Może w moim życiu też pojawi się w najmniej oczekwianym momencie tak wielka zmiana jak w życiu Cass.. Kto wie? Już nie mogę sie doczekać reakcji Jareda jak Cass wejdzie przez drzwi ;__;

    OdpowiedzUsuń
  4. Co ty pierdzielisz, świetne to jest ;_; Może i mało dialogów, ale to absolutnie nie ujmuje temu rozdziałowi! Było kilka błędów, dość śmiesznych, ale jednak są. :P Mimo to jest ich mniej aniżeli w pierwszym rozdziale, także moje gratulacje, zaczynasz się pomału rozwijać :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne pisz dalej :o <3

    OdpowiedzUsuń
  6. kiedy nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  7. ej no dawaj nowy! plis! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. no właśnie kiedy nowy? nie mogę się doczekać hahah nie trzymaj nas tak w napięciu

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy następny?! Przeczytałam całość dzisiaj i czekam niecierpliwie na następny rozdział *-*

    OdpowiedzUsuń