Specjalne podziękowania dla Igi <3
Od
ostatnich wydarzeń minęły dwa tygodnie. Następnego dnia, tuż po
feralnej wizycie w klubie Cassie wsiadła w pierwszy, najwcześniejszy
samolot. Samego lotu nie pamiętała za dobrze. Jedyne co utkwiło
jej w głowie, było uczucie kompletnego porzucenia. Czuła się
zdradzona.
Oczywiście,
wiedziała, że prędzej, czy później to się rozpadnie, ale nie
spodziewała się tego tak prędko. Z wcześniejszych opowieści
Gerarda myślała, że zastanie samotnego, opuszczonego mężczyznę.
Niestety, mylił się i to bardzo co do swojego przyjaciela.
Tryskał
szczęściem i energią, zachowywał się w stosunku do tamtej
dziewczyny tak pewnie, jak nigdy w otoczeniu Cass.
Całą
noc spędziła płacząc w kącie hotelowego łóżka. Dopiero nad
ranem udało jej się przysnąć, ale niecałą godzinę potem
obudziła się zlana zimnym potem, zwinięta w kłębek.
Teraz
siedziała sobie w oknie nowego, prowizorycznego mieszkania na
Manhattanie. Nie powalało wielkości i wyrafinowaniem, ale miała w
nim podstawowe rzeczy pozwalające przeżyć takie jak lodówka czy
łóżko. Podobało jej się z jednego względu; nic w nim nie
przypominało jej o nim.
Wiedziała,
że we własnym domu nie miałaby życia, po tym co się wydarzyło.
Każda rzecz, poduszka lub okruszek na podłodze przypominał jej o
jednym, konkretnym człowieku. O Jaredzie.
Nie
pozwalał jej o sobie zapomnieć, był w tym cholernie dobry.
Zagnieździł się w jej umyśle tak mocno, że mimo największych
starań nie potrafiła się pozbyć jego dotyku, głosu oraz
spojrzenia, które zawsze przeszywało ją na wskroś.
Starała
się, naprawdę. Przynajmniej to sobie wmawiała.
****
Zamknęła
za sobą drzwi i od razu do jej nozdrzy dotarł stęchły zapach
bloku. Niestety, nie była to najprzyjemniejsza woń jaką
kiedykolwiek wdychała, ale nie było jej stać na droższe
mieszkanie, znajdujące się w jednej z tych bogatszych dzielnic.
Musiało jej wystarczyć to, przynajmniej na jakiś czas.
Wyszła
z budynku i skierowała się w stronę ulubionej kawiarni. Mieszkała
tutaj tylko dwa tygodnie, ale już znalazła swoje miejsce, w którym
mogła przesiadywać godzinami żywiąc się jedynie ciastkiem i
kubkiem ciepłej, aromatycznej kawy. Weszła do środka i tym razem
nie poczuła wszechobecnej stęchlizny, ale przyjemny zapach jej
ulubionego napoju.
Zamówiła
dużą latte i podeszła do stolika przy oknie. Z torby wyciągnęła
komputer i zaczęła dzisiejszą pracę od sprawdzania maili. Na
dobry początek zatrudniła się w agencji reklamowej jako
asystentka, zaczynała dopiero od jutra, więc dzisiaj mogła zając
się wysyłaniem papierów na wszelkie możliwe uczelnie.
Jak
zwykle została zasypana spamem, informującym ją o ofertach
powiększenia piersi oraz innych części ciała. Z miejsca odrzuciła
ponad pięćdziesiąt wiadomości i weszła na stronę „jej”
uczelni. Wysłała na nią papiery jeszcze z Londynu, czyli dość
dawno temu. Niestety, nie dostała jeszcze żadnej odpowiedzi.
Stresował
ją tek fakt niemiłosiernie, ale wiedziała, że powinna czekać
jeszcze drugie tyle na jakąkolwiek wiadomość od nich. Była to
bardzo prestiżowa placówka, więc tylko nieliczni dostawali
odpowiedzi po miesiącu oczekiwania.
Upiła
parę łyków napoju, który spokojnie parował obok jej dłoni. Był
wyśmienity, zresztą jak wszystko w tym mieście. Zakochała się w
nim od razu jak wylądowała samolotem na lotnisku. Ci ludzie,
budynki... Wszystko wydawało się takie inne, odmienne. Ludzie
zdawali się ciebie nie zauważać, każdy miał własne sprawy do
załatwienia i nie zwracali uwagi na samotną, płaczącą dziewczynę
na środku najtłoczniejszej ulicy. Z jednej strony było to
zbawienne, ale z drugiej mogłeś się stać tak bezduszny jak oni.
Dla
Cassie to było ratunkiem od przeszłości. Nikt nie dawał jej
taryfy ulgowej i nie traktował jej jak poszkodowaną, niezdolną do
życia dziewczynkę. Przychodziły takie momenty, że chciała
wrócić, paść w jego ramiona i zapomnieć o zabawie w dorosłą.
Niestety, świadomość, że nie mogła tego zrobić nawet w chwilach
największego zwątpienia sprowadzała ją na ziemie i nie pozwalała
wzbić się po raz kolejny do świata marzeń.
Rozmyślania
przerwał jej mężczyzna, który bezczelnie usiadł naprzeciwko
niej. Nie robił sobie nic z niemych protestów dziewczyny.
-Witam,
mam nadzieję, że wolne.- powiedział szarmanckim głosem.
-Naprawdę,
miło, że pan pyta. Jak widać wolne, zresztą i tak muszę się
zbierać...- odpowiedziała mu cicho, ale stanowczo.
-Wiem,
że wychodzisz tylko dlatego, że ja się przysiadłem. Codziennie
siedzisz tutaj parę ładnych godzin i dzisiaj też miałaś taki
zamiar. Chciałem cię poznać, porozmawiać. To wszystko.- z
brzmienia jego wypowiedzi mogła usłyszeć lekką desperacje.
Pochlebiało jej to, nawet bardzo, ale w jej sytuacji nic nie
potrafiło jej pocieszyć.
Nie
wiedziała co może mu odpowiedzieć. Rozgryzł ją, miał we
wszystkim rację. Przychodziła tutaj tylko dlatego, żeby nie myśleć
o Jaredzie, o tym co jej zrobił. Oczywiście, miała świadomość,
że to ona wszystko zapoczątkowała i to jej wina jak to się dalej
potoczyło. Ale nie kazała mu lecieć do pierwszej lepszej barowej
dziewczyny i obmacywać jej w ten lubieżny sposób.
-Uznam
twoje milczenie za zgodę.- uśmiechnął się do niej szeroko i
upił trochę ze swojej dużej, czarnej kawy. Nie mogła nie
odpowiedzieć mu tym samym, nie wiedziała nawet dlaczego.
-Proszę,
siadaj. Niestety nie jestem zbyt rozmowna, więc nie zabawię ciebie
rozmową.- odpowiedziała mu zdawkowo i wróciła do przeglądania
poczty.
-Dobrze
się składa, przynajmniej będę mógł się komuś wygadać i nie
będzie mi przerywał.- powiedział tak pewny siebie, jak nikt inny.
****
Przez
ten czas Cassie wysłuchała jak układa się jego życie
towarzyskie, jakie ma problemy z rodzicami i, że nie wie na jakie
iść studia. Uśmiechała się pokrzepiająco i potakiwała wtedy,
kiedy tego od niej wymagał. Wiedziała, że nie postępuje zbyt
elegancko, ale szczerze miała to już w nosie. W pewnym momencie
zauważyła jak chłopak wstaje i wychodzi.
-Przynajmniej
nie musisz już go słuchać...- mruknęła w myślach i wyjrzała
przez okno.
Cudownie,
deszcz lał ciężkimi strugami i rozbijał się w miliony małych
kropelek, jak tylko jej dotykał. Wyglądało to tak... Romantycznie.
Przypominało jej to ten pseudo związek z Jaredem. Byli silni jakio
jedność, złączeni ze sobą, ale tylko jak jakaś przeszkoda się
pojawiła to rozpadli się na milion małych kawałeczków i żadne z
nich nie potrafiło się pozbierać.
Zaśmiała
się cicho na samą myśl jak poetycko nazwała to co się między ją
a nim działo. Normalnie wywołałoby to u niej wodospad łez, ale
dzisiaj miała dobry humor. Może to przez chłopaka, który wydawał
się mieć nawet więcej problemów niż ona, co w jej teraźniejszej
sytuacji było istnym ewenementem.
Postanowiła
opuścić swój jedyny zakątek spokoju i udać się na uczelnie,
może znajdzie jakieś nowe ulotki, albo zapisze się na dodatkowe
kursy. Jak na taką pogodę wydawało się to być najlepszym
rozwiązaniem. Zamknęła laptopa i spakowała go do dużej,
oczywiście czarnej torby. Już by wychodziła z kawiarni, ale pod
komputerem zobaczyła małą, białą kartkę. Jej ciekawska natura
nie pozwoliła zostawić notki w spokoju i po chwili trzymała ją w
dłoniach oraz starała się rozszyfrować co na niej jest napisane.
„Wiem,
że mnie nie słuchałaś. Jakbyś chciała się spotkać to
dzwoń...”
Na
drugiej stronie był umieszczony numer telefonu. Mimowolnie
uśmiechnęła się i zapisała go w pamięci telefonu. Chłopakowi
należą się jakieś wyjaśnienia, a kto wie, czy to nie przerodzi
się w prawdziwy, normalny związek.
W
świetnym nastroju poszła poszukać tych kursów. Po raz pierwszy od
dawna czuła się dobrze.
****
-Kurwa!-
krzyknął na tyle głośno, że zwrócił na siebie uwagę
pozostałych. Nie potrafił się pohamować, podczas gdy gorąca kawa
wypadła mu z rąk i wylądowała wprost na kolanach.
W
duchu modlił się, żeby dziewczyna nie wyjrzała przez okno, bo
trudno nie zauważyć mężczyzny z wielką brązową plamą na
białych spodniach. No cóż, wyglądało to dość dwuznacznie.
Szybko
przetarł dolną część garderoby i wrócił do obserwowania
czarnowłosej. Codziennie przychodziła tutaj, sprawdzała maile i
piła ten sam rodzaj kawy.
Denerwowało
go tylko to, że dzisiaj nie była sama. Przysiadł się do niej
jakiś wyrostek, chłopak, na którego normalnie nie zwróciłaby
uwagi.
Mimo
nagłego wypadku zrobił parę zdjęć i pozostał na swoim miejscu.
Nie chciał wzbudzać żadnych podejrzeń, ba, to było ostatnie
czego w tej chwili pragnął...
****
Opuściła
wysoki, potężny budynek uczelni i udała się w stronę domu. Było
dość wcześnie, więc postanowiła przejść się dłuższą drogą
przez park.
Podziwiała
kwiaty, klomby i drzewa znajdujące się dookoła niej. Po deszczu
wszystko wydawało się świeższe i pachniało tak wspaniale, że
Cassie miała ochotę tam zamieszkać. Ze słuchawek w jej uszach
popłynęła cicha i spokojna muzyka. Mimowolnie zaczęła
podśpiewywać i nawet tańczyć. Czuła się rzeczywiście
szczęśliwa. Tak, jakby wszystko miało się ułożyć i nie myślała
już o Jaredzie, o tym co jej zrobił i jaką krzywdę jej wyrządził.
Była wolną kobietą w mieście, w którym wielu spełniło swoje
najskrytsze marzenia i ona była jedną z nich. Od jutra zaczynała
naukę na bardzo prestiżowej uczelni i wreszcie czuła, że robi to
co właściwe. Uśmiechała się do przechodniów i machała do
skonsternowanych jej zachowaniem starszych pań.
W
efekcie tego całego szczęścia wyciągnęła telefon z kieszeni i
napisała szybkiego smsa.
„Masz
czas dziś wieczorem? To ja, dziewczyna z kawiarni.”
Aaa.. rozdział jak zwykle genialny. Fajnie że Cassie sobie jakoś radzi. Jestem ciekawa dalszego rozwoju z chłopakiem z brudnymi spodniami. No i czemu Jared nie chciał nawiązać jakiegoś kontaktu? No nic.. nie pozostaje mi nic innego jak powiedzieć że czekam na kolejny i życzę weny. :* / Justi
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział. :) Tak się zastanawiam czy Jared zrobi coś żeby nawiązać kontakt z Cass. Zastanawiam się też, bo chyba nie zrozumiałam. No bo to wyszło tak jakby było dwóch chłopców. Ten jeden przysiadł się do niej w kawiarni, a potem był drugi, który oblał się kawą, modlił się żeby Cass nie wyjrzała przez okno i jego zdenerwowało to, że ten pierwszy przysiadł się do niej w tej kawiarni. Czyli było ich dwóch? Bo już się pogubiłam :D
OdpowiedzUsuńJedyne co mogę Ci na razie powiedzieć to to, że tak, było dwóch chłopaków :) Reszta rozwiąże się w najbliższych rozdziałach. Bardzo cieszę się, że się spodobał :D
UsuńTyle trzebabyło mi wiedzieć ^^ całe opowiadanie jest świetne :D
UsuńBOŻE, JUŻ WYCZUWAM WŚCIEKŁEGO JAREDA... BĘDZIE FAJT. WEŹ NIE CHODŹ DO SZKOŁY, TYLKO PISZ DLA NAS, CO? OKI :3 FAJNIE, ŻE SIĘ ZGADZASZ. ^_^ UZALEŻNIASZ, DZIEWCZYNOOOO.... GIMMIE GIIMIE GIIMIE MOOORE! ♥♥♥ Jeszcze do tego Alex mi śpiewa... żyć nie umierać! KOCHAM BARDZO MOCNO I CIEBIE I TWOJE FF <3 <3 <3
OdpowiedzUsuń