Ocknęła
się niewiele później. Wciąż nie potrafiła uwierzyć, że to co się dzieje, dzieje się naprawdę. Przed oczami miała chłopaka ze snu wyglądającego niemal
identycznie jak ten na ekranie telewizora. Malujące
się w jej
oczach przerażenie
rosło z minuty
na minutę. Mogła przysiąc, że nigdy w życiu nie słyszała o nim, nie znała go. Czy to jej mózg płatał jej figle, czy to
jakieś czary?
Bała się sprawdzić jego nazwisko w
wyszukiwarce, nie wiedziała
dlaczego, ale myśl
o tym wprowadzała
ją w histerię. Niestety żeby przekonać się o co w tym
wszystkim chodzi musiała
wykonać ten
krok.
Odpaliła
ponownie laptopa i wpisała
intrygujące ją hasło. Wyskoczyło jej milion stron,
które z
uwielbieniem opisywały
aktora. Chwile po nich natrafiła
na artykuł w
Wikipedii.
-
Przynajmniej tutaj dowiem się czegoś bardziej istotnego
niż dokładne daty każdej zmiany fryzury
tego człowieka.
Wyczytała, że ma on świetnie prosperujący zespół, podobno bardzo
popularny. Grywa w dobrych filmach i jest nominowany do Oscara. Chyba rzeczywiście jest taki
wspaniały jak
o nim piszą.
Najbardziej zainteresowała
ją jego
kariera muzyczna. Jak grają
już szesnasty
rok, to muszą być dobrzy. Na YouTube
znalazła ich
stronę z
teledyskami. Pod względem
reżyserii były to małe dzieła sztuki. Wszystko
idealnie dograne, każdy
ruch, obraz był przemyślany. Zachwycona
zapomniała się w tym wszystkim i
obejrzała każdy po kolei.
Zakochała się w tym do piosenki
,,From Yesterday". Sam pomysł
kręcenia
tego w Chinach był innowacyjny. Kolejny jej ulubiony to ,,Hurricane". Te
załamane, wręcz zatuszowane
granice między
snem a jawą zostały tam idealnie
pokazane. Opuszczony Nowy Jork, piękne
budynki, klucze. Wszystko układało się w jedną, wspaniałą całość.
Na oglądaniu
teledysków, słuchaniu ich muzyki
spędziła ponad cztery
godziny. Zdążyła już zakupić wszystkie cztery płyty przez Internet.
O pieniądze
nie musiała się martwić, ponieważ mama dawała jej dość dużo na wszelkie
zachcianki. Pewnie chciała
wynagrodzić jej
te trzy stracone lata. Jednym słowem
dziewczyna nie mogła
narzekać na
brak środków na koncie.
Niestety wciąż
bolała
ją jej pełna zależność od rodzicielki.
Chciała się wyprowadzić i wreszcie móc
zacząć nowe życie. Niedługo miało się to zmienić, lecz ona jeszcze
o tym nie wiedziała.
****
Każdy dzień wyglądał dla niej tak samo. Wstawała,
o której tylko chciała, sprzątała trochę w domu i zasiadała przed komputerem lub telewizorem. Matka otaczała ją wielką troską i opieką. Chuchała na nią i dmuchała przy
każdej możliwej okazji. Mimo tego, że
pracowała codziennie zawsze znajdywała czas, aby porozmawiać
z córką o przeszłości.
Najbardziej brakowało jej tej stabilności.
W swoim śnie miała wszystko czego zapragnęła;
kochającego chłopaka, dom i świadomość,
że wszystko się ułoży. Teraz mogła o
tym tylko pomarzyć.
Tak bardzo tęskniła za Jaredem ze snu, że
w nocy płakała parę godzin w poduszkę.
I tak codziennie. Miała już dość tego wszystkiego. Chciała
znów znaleźć się w świecie jaki sobie wymyśliła.
Niestety zawsze kiedy próbowała przyśnić sobie coś z
tych wydarzeń, jedyne co się
pojawiało to widok uciekającego od niej chłopaka.
Smutne.
****
- Ale
na pewno sobie poradzisz? Jak chcesz to mogę zostać... Czekaj zadzwonię.
- Mamo!
Mogłabyś się uspokoić trochę? Dam radę, nie
mam pięciu lat. Jakby coś się działo to zadzwonię...
Jedziesz tylko na tydzień, nie na dwa miesiące.
Stały przed drzwiami wejściowymi
i przekomarzały się już od trzydziestu minut. Jej mama wyjeżdżała
na jakieś szkolenie pracownicze. Na tydzień.
Martwiła się o córkę strasznie, dlatego nie chciała
jej zostawić samej. Na szczęście dziewczynie udało
się już ,,wygonić"
rodzicielkę i z ulgą zamknąć drzwi.
Opadła na fotel i zaczęła
myśleć co takiego mogłaby
dzisiaj zrobić. Biorąc pod uwagę fakt,
że dawno nie wychodziła z domu, od razu pomyślała
o klubie. Zadzwoniła najpierw do Alex, aby upewnić
się, że może wyjść i chwilę potem
stała przed szafą i zastanawiała się
co na siebie włożyć. Przez te wszystkie szpitalne ekscesy
mogła sobie na wiele pozwolić. Jej figura była idealna,
nie wyglądała jak szkielet, ani jak wieloryb.
Delikatne krągłości rysowały się
pod materiałem sukienki, którą wybrała. Postanowiła
postawić na naturalność. Nie idzie szukać
chłopaka, czy czegoś w tym stylu. Chce się
tylko napić i pobawić przy muzyce.
Szybko zrobiła sobie delikatny makijaż
i była już gotowa do wyjścia. W
intrenecie odszukała jakiś renomowany klub, do którego
po pokazaniu zawartości portfela szybko się
dostała.
Lawirując pomiędzy rozbawionymi parami na parkiecie,
wzrokiem ciągle szukała baru. Tęskno
jej było do tego piekącego smaku w ustach. Chciała
wypić parę drinków i wrócić do domu. Taki przynajmniej był
plan.
****
Przy barze było dość dużo ludzi. Wolny stołek
znajdował się pomiędzy obściskującą się parą a jakimś pijanym biznesmenem. Już
miała siadać na nim zrezygnowana, ale ujrzała
jak jakaś wypacykowana dziewczyna wstaje parę
miejsc dalej. Z ulgą podeszła do miejsca i usadowiła
się wygodnie. Zamówiła sobie jakiegoś w
miarę słabego drinka na początek.
Chciała się upić ale to powoli, teraz postanowiła
podziwiać otoczenie.
Siedziała obok zajętej
flirtowaniem z barmanem kobiety i jakiegoś faceta. Zatrzymała
wzrok na tym drugim.
Pierwszym co rzuciło jej się w oczy były jego
włosy. Starannie uczesane i ułożone sięgały mu za ramiona. Widać
było, że o siebie dba. Rozjaśnione
końcówki idealnie współgrały
z mocną, skórzaną kurtką. Nie umiała
dostrzec co miał pod nią bo siedział z głową
pochyloną tuż nad szklanką.
Spodnie miał w kolorze czarnym, tak samo jak buty. Jedynie skarpetki były
fioletowo-różowe.
- Kto
bogatemu zabroni...- pomyślała i jednym haustem wypiła
zawartość szklaneczki z trunkiem.
Zamówiła sobie tym razem whisky. Może
nią się szybciej upije. Odstawiła
głośno alkohol na blat baru i już
miała kontynuować swoją obserwację, gdy
mężczyzna odwrócił się w jej stronę z
lekką irytacją.
- Jeśli
chcesz autograf to wystarczy, że poprosisz. Nie musisz lustrować
mnie jak kawał mięsa na sprzedaż. Masz
jakiś długopis? Gdzie podpisać?-
zaatakował ją pytaniami. Gdy tak na nią
spojrzał, po jego niebieskich oczach poznała, że
jest to sam Jared Leto. Zaniemówiła.- To chcesz ten podpis, zdjęcie,
cokolwiek? Wiesz, nie mam całej nocy by zastanawiać
się nad twoimi zachciankami...
- Nie...
Ja... Nie znam Pana. Przepraszam za kłopot.- postanowiła
grać idiotkę. Może pod tym płaszczem
,,niewiedzy" zdoła ukryć swoje przerażenie.
Bała się jak cholera. Widzi właśnie
na oczy człowieka, o którym śniła przez trzy lata. No może
o młodszej i mniej aroganckiej wersji.
- A...
To ja przepraszam. Mogę ci postawić
drinka, żebyś mi wybaczyła?- uśmiechnął
się, czym powalił ją na kolana.- A tak przy okazji...
Jared Leto, a ty?- podał jej rękę i przyglądał
jej się uważnie.
- Cassie
Answorth...- zawahała się lekko i uścisnęła
delikatnie wyciągniętą w jej stronę dłoń.
Była bardzo miękka i przyjemna w dotyku. Tak jakby
dotykała niemowlaka. Zapomniała się w tym wszystkim i trzymałaby
ją jeszcze przez długą chwilę.
Rozbawiony mężczyzna zabrał dłoń
i spojrzał na dziewczynę. Była w jego typie; szczupła,
lecz z krągłościami, niska jak na kobietę
ale nie przeszkadzało mu to. Jedynie kolor włosów
był lekką przeszkodą. Kruczoczarne,
długie, zaskakiwały swoim blaskiem. Wyglądała
jak mały, ciemnowłosy aniołek.
Dzisiaj miał męczący dzień. Rano pokłócił
się z bratem o jakąś pierdołę. Jak zwykle. Czasem mieszkanie z
Shannonem strasznie go męczyło. Niby rodzina, ale w niektórych
sprawach zachowywali się jak najwięksi
wrogowie. Kochał go najbardziej na świecie,
ale jego bałaganiarstwo go dobijało. Dochodzi jeszcze praca nad trasą,
nowym teledyskiem i filmem. Niby już wypuszczony, ale gale rozdania nagród
też zajmują czas… Chciał odpocząć od tego wszystkiego, uciec. Niestety
w każdym miejscu, do którego by nie poszedł
znajdywała się rzesza napalonych na niego fanów.
Uwielbiał spędzać z nimi czas ale niektórzy
nie potrafili zrozumieć, że oprócz sceny ma też swoje
życie. Potrzebował kogoś, kto nie zna go aż
tak, żeby go czcić. Ta dziewczyna, mimo młodego
wieku wyglądała na taką jakiej szukał. Miała
inteligentne spojrzenie, delikatne rysy twarzy, które
podkreśliła delikatnym makijażem.
Wyglądała naprawdę
przeuroczo. Słodka i niebezpieczna- pomyślał.-
Oby.
Siedzi już w tym Londynie od paru dni. Koncerty,
wywiady i pokazy najnowszego i pierwszego filmu opowiadającego
o zespole. Miał już dość wiecznego rozpoznawania go nawet
wtedy jak wychodzi z publicznej toalety. Chciał się tylko w spokoju wysikać,
a już musiał podpisywać czyjeś
ręce, telefony i robi[EW1] [EW2] ć
sobie z nimi zdjęcia.
- Co cię tu sprowadza? To nie jest bar dla
takich dziewczyn jak ty…- powiedział z uśmiechem.
Nie chciał jej urazić, w jego głowie
brzmiało to jak komplement.
- A jakim typem dziewczyny według ciebie jestem?- podchwyciła
jego grę. Kto jej zabroni, żeby się zabawiła. Pierwszy raz w życiu
poszła do takiego klubu. Szczerze to do jakiegokolwiek klubu.
Najlepsze lata swojego życia zmarnowała
przez głupi błąd z młodości. Nie mogła
sobie pozwolić na zmarnowanie żadnej
szansy.
- Zazwyczaj widuję tu kobiety… Hmm…
Otwarte na każdą propozycję. Ty
mi na taką nie wyglądasz.
- Skąd pan wie panie Leto..- pomyślała,
że niewinny flirt z chłopakiem ze snu jej nie zaszkodzi. A nóż
się to jakoś rozwinie…
Marzenia ściętej głowy. Głos w jej głowie
znów zaczął dokazywać.
Zabawne, że akurat teraz.
- Proszę, mów mi Jared, bo czuję
się na starszego niż jestem- odparł roześmiany
facet.
- No to Jared, czym zajmujesz się na co dzień?-
uznała, że granie głupiej
nieźle jej wychodzi. Nie mógł się zorientować, że
nie dość, że wie kim on jest to śniła
o nim przez równe trzy lata. Z miejsca uznałby
ją za psychopatkę, a tak to może
zyska kogoś oprócz Alex, z kim może
pogadać od czasu do czasu.
- Wiesz… Nic ciekawego. Mam mały
zespół, koncertujemy czasami. Gramy tutaj koncert za dwa dni.
Przyjdziesz? Załatwię tobie bilet jak chcesz i tak będzie
mało ludzi…- postanowił grać
skromnego, początkującego muzyka. Jak dziewczyna się
zgodzi i zainteresuje się nim, nie wiedząc kim
jest, to z chęcią z nią spróbuje czegoś więcej.
Takiej osoby szukał. Zainteresowanej nim, a nie na jego
pieniędzmi czy sławą.
- Z wielką chęcią posłucham twojej muzyki Jay.- zagalopowała
się i z przyzwyczajenia zdrobniła jego imię.
Kurwa. Pomyśli, że na niego leci. Podobał
jej się, ale nie mógł nic zauważyć.
- Jay? Jak miło słyszeć to zdrobnienie. Fajny odpoczynek od
ciągłego ,,Jared wynieś
śmieci!”, ,,Jared pomóż mi z
perkusją!”. Spotkałem się też z określeniem ,,Dziadu”. Nie
wstydź się tak…
Chciał jeszcze coś
dopowiedzieć, kiedy do klubu wpadł facet z bronią. Zaczął
coś krzyczeć po rosyjsku. Cassie przerażona
pochyliła się dość nisko i widział
jak nerwowo oddycha. Nie myślał za dużo i chwycił ją
na ręce i ukradkiem wyniósł na zewnątrz. Zaskoczona dziewczyna nie stawiała
nawet oporu.
Wyszli na dwór i chłodne, nocne powietrze uderzyło
w ich nozdrza. Poszli jeszcze kawałek i Jared odstawił
ją na ziemię.
- Przepraszam ciebie… Musiałem działać szybko, bo ten mafioso patrzył
się na ciebie. Mam nadzieję, że nie odebrałaś
tego jako wielki afront…
- Dziękuję za uratowanie mi życia
Jared. W zamian zapraszam do siebie na dokończenie naszych drinków.
I nie przyjmuję odmowy.- odpowiedziała
wdzięczna dziewczyna. Myśl ta przyszła jej
do głowy na poczekaniu, bo czemu nie? Nie ma nic do stracenia.
- Przejdziemy się?- zapytał
zadowolony Leto. Wszystko szło po jego myśli. Do
tej pory.
I jak wam się podobało? :)
Zapraszam do opinii i komentarzy :3
*MarsHugs*
świetny!
OdpowiedzUsuńpodoba mi się ;)
OdpowiedzUsuńczekam na więcej ;D
Opowiadanie strasznie wciągające, przynajmniej do tego momentu. Ten rozdział jak dla mnie był troszkę przerysowany, mało realny. Ale to tylko opowiadanie i dobrze sie czytało!
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy, bo wzbudzasz ciekawość swoim pisaniem :)
Dziękuję :) Wiem, trochę słaby, ale nie wiedziałam jak sprawić żeby się spotkali ;) następne będą lepsze (mam nadzieję ) a ciąg dalszy jeszcze w tym tygodniu ^^
Usuń