piątek, 7 marca 2014

Rozdział 13- Love.

Spacer minął im bardzo przyjemnie. Szli obok siebie, ramię w ramię rozmawiając. Poruszali w miarę neutralne tematy takie jak ulubiony zespół, film. Cassie prawie nie wygadała się, że bardzo podobało jej się Requiem do snu.
Skończę Doszła do wniosku, że facet z jej snów w realnym świecie jest tak samo interesujący jak w jej marzeniach. Zastanawiało ją tylko jak on tam się znalazł, ale starała się o tym tak nie myśleć, żeby się nie wydać. Bała się, że jak zbyt intensywnie będzie się nad tym rozprawiać to wykona jakiś gest. Było tak wtedy jak z przyzwyczajenia nazwała go Jay. Nie miała pojęcia dlaczego to zrobiła. Wymsknęło jej się. Na szczęście muzyk dobrze to przyjął.
Natomiast nim szarpały sprzeczne emocje. Dziwił się sam sobie, że przystał na propozycje ledwo co poznanej dziewczyny. Nie pierwszy raz takie otrzymywał i nigdy do tej pory się na nie zgadzał. Coś mu się musiało w niej spodobać. Może urzekła go jej uroda, a może to, że nie miała zupełnego pojęcia kim on jest. Rozmawiała z nim jak ze zwykłym facetem, a to właśnie tego tak mu brakowało. Chciał poczuć się jak normalny facet, móc wyjść do baru i upić się porządnie. Jedynie we własnym domu mógł zachowywać się bardziej po ,,ludzku”. Nie kontrolował go żaden wścibski paparazzi, nie zaglądał mu do lodówki. Chodził sobie w samych majtkach nie zważając na to co się dzieje wokół niego. Właśnie to uwielbiał. Oczywiście, jego praca była dla niego spełnieniem największych marzeń. Kochał to co robił tak bardzo, że poświęcał temu nie tylko swój czas, ale także zdrowie. Tylko dzięki temu, że od wielu lat był weganinem trzymał się tak dobrze. Miał czterdzieści dwa lata, a mnóstwo osób mówiło mu, że wygląda na trzydzieści. Przynajmniej tyle. Wiele by oddał, żeby móc powrócić do lat swojej młodości i zacząć zmieniać swoje życie dużo wcześniej. I tak dużo osiągnął, ale chciałby jeszcze więcej.
Rola w jego ostatnim filmie wykończyła go psychicznie i fizycznie, ale mógł przyznać, że jest z siebie dumny. Nigdy wcześniej nie miał wokół siebie tyle szumu medialnego, co tylko pomagało w sprzedaży biletów na koncerty. Od początku przysięgał sobie, że nie zrobi nic tylko dla czystego zysku, ale surowe realia Hollywood dopadły go wcześniej niż myślał. Promowanie tras koncertowych poprzez tysiące udzielanych wywiadów stało się dla niego codziennością. Coraz mniejsze wrażenie robiły na nim wszystkie flesze skierowane w jego stronę. Ciągle czuł tą cudowną ekscytacje zmieszaną z podnieceniem przed koncertem, ale bał się, że niedługo wygaśnie. Bał się tego jak cholera.
Miewał kiedyś sny, z których budził się z krzykiem na ustach. Śnił o kobiecie, która wchodzi do
jego w miarę poukładanego życia i zabiera mu wszystko co kocha. Brata, matkę, fanów i ukochany zespół. Nie był to żaden z tych krwawych koszmarów ociekających przemocą. Ona zwyczajnie odchodziła a za nią wszyscy. Budził się cały spocony i myślał przez resztę nocy. Tak się działo przez równe trzy lata. Parę tygodni temu miał ostatni taki sen. Od tamtego czasu raz w tygodniu śni mu się tajemnicza postać ubrana w maskę średniowiecznego lekarza w czarnym kapturze i szacie. Sen jest na tyle dziwny, że nawet nie chce się z niego obudzić, próbuje podejść do tej postaci, ale ona ucieka i zostawia go z maską w ręku.
Im więcej o tym myślał, tym więcej szczegółów zapominał. Cholerna pamięć. ,,Starzejesz się Dziadzie…” mówił sobie często w głowie.
-Jesteśmy na miejscu. Skromny dom, ale własny.- powiedziała lekko zawstydzona całą sytuacją jak i swoją głupotą Cass. Co ją skłoniło, aby go do siebie zaprosiła? Chciałaś go zgwałcić idiotko? Głos w jej głowie zadawał jej coraz to bardziej napastliwe pytania. Sama nie wiedziała czego chciała. Potrzebowała odrobiny rozrywki, a on wyglądam na rozrywkowego, choć lekko starszego faceta. Mogła to potraktować jako przygodę na jedną noc ale nie chciała. Bała się, że porzuci ją tak jak w jej śnie. Kurde, Cassie nie jesteście razem pohamuj się dziewczyno.
Szybko otworzyła drzwi starając się ukryć drżenie rąk. Stresowała się jakby wpuszczała do swojego domu komornika. To był tylko zwykły mężczyzna, który jest sławny. Zapomnij o tym, że śniłaś o nim przez trzy lata. To ci w niczym nie pomoże.
-Rozgość się, naprzeciwko drzwi masz salon z barkiem. Ja pójdę się trochę odświeżyć do łazienki.- rzuciła krótko i wręcz pobiegła na górę. Cudownie Cassie, teraz na pewno nie zauważy, że się stresujesz. Mogłaś jeszcze szybciej przebierać tymi nóżkami to może pomyślałby, że przed nim uciekasz. Głos w jej głowie szalał z wściekłości.
Na dole został skonsternowany Jared z głową pełną różnorakich myśli. Ściągnął przeciw słoneczne okulary nie chcąc robić z siebie jeszcze większego idioty niż jest. Wszedł powoli do salonu, który był całkiem gustownie umeblowanym pokojem. Ciemna podłoga dobrze współgrała z połączeniem minimalistycznych, czarnych i białych mebli. Z prawej stronu pokoju dostrzegł barek, do którego skierował się od razu.
Ujrzał tam wiele butelek pełnych trunku, którego nie powinien zbyt dużo pić. Był jednym z tych ludzi, którzy po alkoholu nie czuję się za dobrze oraz się tak nie zachowują. Wolał wypić jednego czy dwa drinki jak był zdenerwowany niż obalić całą butelkę samemu. Zdarzyło mu się to tylko jeden jedyny raz po rozstaniu z Cameron. Pił ile wlezie tylko po to, aby zapomnieć. Nie udało mu się to. Każdego dnia wspomniał jej uśmiechniętą twarz. Musi się w końcu od niej wyleczyć, ale nie umie zaufać na tyle nowo poznanym dziewczynom. Może ta będzie inna…
Wpadł na pomysł, żeby odrobinę ją zaskoczyć. Zrobi im drinki, może atmosfera się trochę rozluźni. Zresztą po to go tutaj zaprosiła. W zamian za uratowanie jej życia mógł wypić trochę z jej domowego zapasu alkoholu. Miał nadzieję, że jest pełnoletnia. Idioto przecież wpuścili ją do klubu. Głos w jego głowie przypomniał mu o jego głupocie. Na oko miała niewiele ponad dziewiętnaście lat. Niby pełnoletnia, ale i tak ponad dwa razy młodsza od niego. Gdyby cokolwiek go z nią wiązało zostałby wyzwany od pedofilów, gwałcicieli. Cholernie tego nie chciał.
-Rozgościłeś się?- nagłe pytanie trochę go zaskoczyło. Podskoczył delikatnie upuszczając trzymaną przez niego szklankę. Zawstydził się lekko i spojrzał przepraszającym wzrokiem na dziewczynę.- To nic, nic się nie stało.- uśmiechnęła się do niego lekko i podeszła bliżej.
-Przepraszam za kłopot, może ja już pójdę?- zapytał próbując ukryć rumieniec na twarzy. Obecność Cassie obok działała na niego rozpraszająco. Nie potrafił skupić się na niczym innym niż patrzeniu w jej piękne, czarne oczy. Podobnie czuł się przy Cameron i to przez sytuacje związane z tą osobą czuł się niepewnie. Szukał miłości, ale nie takiej zwalającej z nóg, wchodzącej w duszę i zostawiającej na niej pełno śladów. Chciał mieć tylko kogo kochać na stare lata. Samolubne, proste marzenie, którego jeszcze nie spełnił.
- Zostań… Przez to całe zamieszanie w klubie nie mieliśmy okazji się poznać.- dalej grała w tą swoją zagmatwaną gierkę. Udawała wyluzowaną, chętną kontaktu i pełną optymizmu. W myślach przeklinała siebie po raz tysięczny za swoją wrodzoną głupotę. Może te trzy lata wyrwane z jej życiorysu w tym pomogły. – Usiądź, pójdę do kuchni po jakąś szmatkę, masz całą mokrą koszulę.
****
- Nie chce zejść… - powiedziała z uporem w głosie.
W tym momencie bardzo dziwnie wyglądali. Jakby ktoś nagle wszedł do domu pomyślałby, że są w trakcie czegoś bardzo intymnego. Jared stał na środku salonu i niewyjaśnionym wyrazem twarzy patrzył się w dół, gdzie Cass pomagała mu zetrzeć plamę z koszulki.- Ściągaj to.
- C..co?- zapytał zdezorientowany.
- Jak teraz to ściągniesz to wrzucę to do pralki i powinno się doprać…
- A… Dobrze, to odwróć się.- poprosił ją z cichą nadzieją, że go nie posłucha i jedna z jego fantazji snutych od kiedy  ją poznał się spełni. Niestety, odwróciła się. Przeklął w myślach swoją głupotę i nagłe zawstydzenie. Nigdy nie miał problemów z nagością, nie raz na koncertach był pozbawiany koszulek. Nie był też zakompleksiony, więc ta postawa zaskoczyła jego samego. Pewnie to przez to, że bardziej niż powinien przejmuje się zdaniem dziewczyny. Chciałby pokazać się w jak najlepszym świetle, a zamiast tego świeci przed nią gołą klatą. Nie żeby było coś z nią nie tak, wręcz przeciwnie.
Dziewczyna zabrała od niego koszulę i zaniosła do łazienki. Gdy Jared rozbierał się bardzo kusiło ją, aby nie spojrzeć. Chciała sprawdzić czy pod ubraniem wygląda tak samo jak w jej śnie.
Powinna dać jemu jakąś koszulkę, ale jedyne co miała w domu to ubrania swoje i matki. Jakoś nie wyobraża sobie Jay’a pomykającego po jej salonie w różowej bluzeczce rozmiaru s. Zaśmiała się wyobrażając sobie ten dziwny, zabawny obraz.
Wrzuciła zaplamione ubranie do pralki i wreszcie miała okazje spojrzeć w lustro. Ujrzała w nim dość mocno zarumienioną twarz. Różowe policzki, błyszczące oczy…
-Cholera dziewczyno on ci się podoba…- powiedziała cicho to samej siebie.- Ochłoń, wyjdź do niego i zachowuj się tak, jakbyś wcale nie czytała o nim od dwóch tygodni.
Rzeczywiście ostatnio siedziała na różnorakich forach, stronach i blogach poświęconych facetowi, który siedzi w jej salonie bez koszulki. O ironio… Miliony dziewczyny dałoby się pociąć, żeby tylko zamienić z nim słowo, a ona miała go u siebie w domu i to z nagą klatą.
Przeglądała nawet jedno fanfiction znając życie napisane przez napaloną trzynastolatkę. Opowiadało ono o tym jak bardzo jej idol jest wspaniały. ,,Rozbudowane” dialogi polegały na mówieniu sobie kocham cię co pięć minut, a podczas największej kłótni ,,mam cię dość!”. Płakała ze śmiechu czytając to Alex przez telefon.
-Dobra Cassie pora wrócić do rzeczywistości…- ochlapała sobie twarz zimną wodą i przetarła ręcznikiem.
Była już gotowa, aby wyjść i ujrzeć Jareda bez koszulki. Zawsze może podejść szybko do barku i wypić jednego na odwagę.
****
Wyszła z łazienki i zobaczyła jak Jay włącza radio i szuka jakiejś muzyki. Nie wiedziała czy chciał zrobić nastrój, czy bał się niezręcznej ciszy. Wyobraźnia podpowiadała jej miliony scenariuszy kończących się dobrze, przyjemnie i też takich, o których bała się myśleć. Straszliwie chciała poczuć jak to jest być z nim w prawdziwym życiu, fascynowało ją to. Z drugiej strony bała się zagadać, spróbować wykonać jakikolwiek ruch, aby nie popełnić żadnej gafy. Czuła się przy nim swobodnie, jak ze starym przyjacielem ale też spięta i nerwowa. Świadomość, że jest to facet z jej snu paraliżowała ją jak tylko na niego spoglądała. Mimowolnie traktowała go jak osobę lepszą od siebie. Nie wiedziała nawet czemu.
-O… już jesteś? Mam nadzieję, że nie obrazisz się, ale pomyślałem, że przyda się jakaś muzyka.- uśmiechnął się do niej rozbrajając ją tym kompletnie. Zastanawiała się dlaczego on tak mocno na nią działa. Może przez jego urok osobisty, a może przez ilość alkoholu jaką dzisiaj przyswoiła.
- Oczywiście, że się nie obrażę. Pozwolisz, że w końcu zrobię nam te drinki?- odpowiedziała mu takim samym, zniewalającym uśmiechem. Przynajmniej miała nadzieję, że taki był.
****
-…No i sama rozumiesz, że nie mogłem nic zrobić. Pozostało mi tylko patrzeć jak mój własny brat jest niesiony na rękach przez dość potężną kobietę.- zaśmiewał się Jared. Mieli za sobą już sporo drinków i atmosfera się bardzo rozluźniła. Opowiadał jej liczne historie z trasy, licznych wypraw do różnorakich krajów.
Przez te parę godzin odkryła jego ogromną charyzmę i poczucie humoru. Rozmawiało im się naprawdę świetnie. Mimo dość sporej różnicy wieku znaleźli wspólne tematy takie jak muzyka, czy film.
- To teraz czekam na twoją historię, opowiedz mi coś o sobie.- powiedział nagle Jay. Tego pytania się obawiała.
- No wiesz… Mam dopiero 21 lat, wiele się w moim życiu nie wydarzyło…- skłamała. Już wolała powiedzieć nieprawdę, niż opowiadać o swojej głupocie.
- Oj, Cassie. Na pewno coś masz ciekawego do powiedzenia.- nie poddawał się. Interesowało go to, ponieważ dostrzegał tą niewidzialną barierę pomiędzy nimi. Może ktoś ją w przeszłości skrzywdził, była w toksycznym związku, albo w czymś podobnym. Chciał ją po prostu poznać.
- Ehh… Powiem to tobie tylko dlatego, że zdobyłeś moje zaufanie. Zacznę od tego, że nie pamiętam ostatnich trzech lat mojego życia. Pewnie zapytasz dlaczego. Otóż przez moją nastoletnią głupotę zapadłam w śpiączkę. Jednym słowem chciałam popełnić samobójstwo, ale skończyło się to inaczej niż zakładałam. Nie pamiętam przyczyny tego czynu, wiem tylko tyle, że było to przez chłopaka. Podobno był to mój przyjaciel, w którym zakochałam się bez pamięci. I tak w wieku osiemnastu lat miałam próbę samobójczą zakończoną trzy letnią śpiączką. Obudziłam się z niej parę tygodni temu i jakoś żyję od tamtej pory… Cały czas uczę się siebie na nowo, staram się sobie przypomnieć więcej faktów z mojego dotychczasowego życia, ale chwilami… Nie umiem…- załamał jej się głos, a oczy zaszkliły się od łez. Szybko wciągnęła powietrze, czym ostatecznie udowodniła, że płacze. Cały czas ciężko jej było o tym mówić, a w tej oto chwili otworzyła się przed zupełnie nieznanym jej facetem. Oczywiście, że go znała tylko w jej pokręconym śnie, który wciąż pamiętała ze wszystkimi szczegółami.- Jedyne co pamiętam to sen, który śnił mi się przez całą śpiączkę…
Jared nic nie powiedział. Był w kompletnym szoku. Spodziewał się rzewnej historii jak to zerwał z nią chłopak i płakała przez parę miesięcy, a teraz staje na nogi.  Nie miał pojęcia jak ją może pocieszyć, jakich słów użyć, aby jej nie urazić. Nie chciał również, żeby pomyślała, że go to w ogóle nie obeszło. Wręcz przeciwnie.
Wykonał jeden, prosty gest, który wraził wszystko co poczuł do tej dziewczyny, po tym co powiedziała. Przysunął się odrobinę do niej i mocno ją przytulił. O dziwo nie poczuł żadnego opowu z jej strony.
Chwile potem siedzieli objęci i ona wypłakiwała się w jego nagie ramię. Nie miał pojęcia ile czasu trwają w takiej pozycji. Nie było mu nie wygonie, nie przeszkadzało mu, że jego ręka jest już cała mokra od jej łez.
Pierwszy raz od dawna czuł się, że jest właśnie tam gdzie powinien, że robi to co do niego należy. Zamknął oczy i wtulił się jeszcze mocniej w roztrzęsioną dziewczynę. Po chwili zasnęli w swoich objęciach, jak para kochanków zmęczonych swoją miłością. Tylko, że ich związek miął podłoże czysto emocjonalne. Przynajmniej na razie…


***********
Mam nadzieję, że się podobało :) 
Czekam na opinie i komentarze ;)
*MarsHugs*
P.S. Specjalne podziękowania dla Alex, bez której nie powstałby ten rozdział :D

7 komentarzy:

  1. Boże, to jest cudowne. Nie wiem dlaczego ale traktuje to opowiadanie jakoś dziwnie poważnie, wywołuje we mnie tyle różnych emocji. Naprawdę. To takie małe, wciągające arcydzieło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojeju dziękuję :) nie pomyślałabym, że ktoś może to tak odebrać ;) cieszę się, że się podoba <3

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że tak prędko nie skończysz pisać tego opowiadania, bo jest naprawdę świetne :)

      Usuń
    3. jeszcze trochę je pociągnę :) ale nawet jeśli, to zaczynam pisać nowe i możliwe, że dzisiaj opublikuję prolog :)

      Usuń
    4. O, fajnie :D a tak ogólnie o czym będzie?

      Usuń
  2. PISZ NASTĘPNY :OOO świetne jest C:

    OdpowiedzUsuń
  3. 54 yr old Speech Pathologist Alia Viollet, hailing from Woodstock enjoys watching movies like Major League and Coloring. Took a trip to Sceilg Mhichíl and drives a Alfa Romeo 6C 1750 Supercharged Gran Sport Spider. zajrzyj tutaj

    OdpowiedzUsuń