czwartek, 16 stycznia 2014

Prolog- It's a perfect denial...

Noc. Poprzez rzadkie chmury widać zarysy miasta. Miasta magicznego. Jakbyś zapytał każdą nastolatkę na świecie, co druga odpowiedziałaby, że to właśnie tu chce pojechać spełnaić marzenia. 
Dla mnie ten wyjazd był ratunkiem. Ochroną samej siebie przed złem, które czychało na mnie w mojej kochanej Anglii.
Nowy Jork- miasto pośpiechu, rozpusty. Nigdy nie śpi. Zawsze znajdziesz kogoś, kto cię albo pobije albo przytuli. Zdecydownie potrzebuję tego drugiego. Już piatą godzinę snuję się po tych ulicach. Nawet nie wiem co chcę znaleźć. Chyba pocieszenia. Jedynym jak na razie jest papieros trzymany w mojej dłoni.
Parę lat temu nie pomyślałabym, że ulgę przyniesie mi tak prozaiczny nałóg. Sama przed sobą muszę przyznać, że w tej sprawie brak mi polotu. Samookaleczanie- normalna czynność połowy małolatów na tej ziemii. Głodówki- przecież każdy to robi. Nie wspominając o papierosach, alkocholu czy narkotykach. Mogę śmiało przyznać, że w wieku osiemnastu lat próbowałam prawie każdego sposobu, by siebie zniszczyć. Pamiętam jak dziś moją pierwszą próbę samobójczą. Miałam wtedy trzynaśnie lat. W szkole naśmiewali się ze mnie, że jestem gruba. Nie mieszczę się w drzwiach. Jak ja mogę w ogóle oddychać, przecież tłuszcz blokuje mi dostęp powietrza do płuc. Najpierw przestałam jeść. Nie było aż tak trudno jak się wydaje. Niestety najwięcej problemów sprawiało mi ukrycie tego przed mamą. Mówiłam, że zjem w pokoju, że muszę się uczyć i nie mogę sobie robić przerw. Najpierw jedzenie chowałam a potem wyrzucałam razem ze śmieciami. Potem starałam się wyrzucać przez okno do kontenerów stojących pod nim. Po paru miesiącach bez jedzenia byłam cieniem człowieka. Miałam anemię, depresje i początki choroby tarczycy. Trafiłam do szpitala i mój mały sekret się wydał. Mimo tego, że było to pięć lat temu, do tej pory mam mamie wysyłać film jak jem obiad, śniadanie czy kolację. Męczące, ale da się przyzwyczaić. Potem szło jak z górki. W wieku piętnastu lat poznałam magię żyletek. Znalazłam sposób żeby tak ciąć, aby rany szybko się goiły a zadawały jak najwięcej bólu. Po roku stałam się mistrzynią w udawaniu, że jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Zabawne jak parę kresek na ramieniu czy nodze potrafi zmienić człowieka. Starałam się dpbrze uczyć, aby nikt nic nie podejrzewał. Moje życie zmieniło się w wielki teatr sztucznych uśmiechów i skrywanych uczuć. W torebce zawsze nosiłam mój zestaw przetrwania- dwie żyletki, bransoletki do zakrycia rysunków na ciele i temperówkę jakby żyletki się zgubiły. 
Żyłam w tym oto letargu przez dwa lata. Znając moją psychikę robiłabym to wszystko aż do teraz. Przyjaciele się o tym dowiedzieli. Szkoła się przeraziła, rodzina płakała. Spędziłam bite sześć miesięcy w zakładzie psychiatrycznym. Ich motto brzmiało: "Jeśli chcesz się zabić, zadzwoń do nas". Jakie to urocze. Wystarczyło, że to przemówiło do moich rodziców. Nie pamiętam prawie nic z tamtgo okresu czasu. 
Po wypuszczeniu mnie do domu wszyscy zaczęli wokół mnie skakać. Chcieli chodzić ze mną do toalety, napychać mnie jedzeniem oraz czytać do snu. Czułam się jak przedszkolak, który nie potrafi wytrzeć sobie nosa. Powiedziałam rodzinie, że jadę do przyjaciółki do Nowego Jorku. 
I tak oto siedzę tu na ławce. W dłoni trzymam kolejnego papierosa. Dym unosi się nad moją głową jak chmura burzowa. Popiół, kiedy nie jest rozwiewany przez wiatr w cztery strony świata, opada bezwiednie na moje kolana. Pojedyncza łza delikatnie spływa po moim policzku. Cholera! Znowu ryczę. A obiecałam sobie, że płakać będę tylko na pogrzebach i dramatach. 
Ulica powoli pustoszeje. Nie mam przy sobie nawet zegarka czy telefonu. Wszystko sprzedałam, by mieć za co kupić bilet na samolot. Zajebiście jednym słowem. Jestem sama w wielkim mieście, nie mam za co żyć i gdzie spać. Ostatnie pieniądze, które zostały z kupna biletów wydałam na papierosy i wódkę. Jak nie znajdę nic przez dwa dni zapiję się i położę na cmenatrzu. Czyż to nie urocze? Umrzeć na cmenatrzu, ułatwiając robotę zakładowi pogrzebowemu. Swoją drogą dobra myśl na przyszłość: zginąć w Wielkim Jabłku*. 
Prawie zasypiam. Opieram głowę o oparcie ławki i zaciągam się chyba już ostatni tej nocy. Nagle coś przerywa moją upragnioną chwilę ciszy. Jakieś krzyki. Otwieram oczy i widzę wychudzonego chłopaka uciekającego przed kimś. Przynajmniej na takiego wygląda. Jest coraz bliżej mojego azylu.
Teraz wszystko dzieje się jak w jakimś romantycznym filmie podrzędnego rzędu. 
Siada obok mnie z rozpędem. Ledwo co nie niszczy ławki. Na szczęście jego waga jest pewnie równa mojej, czyli nie ma szału. Jak ktoś wyglądem przypomina zatrawioną w boju anorektyczke, nie jest godnym przeciwnikiem. Ale wróćmy do tego co się teraz dzieję.
Chłopak w jednej chwili patrzy mi w oczy i rzuca się na mnie i zaczyna namiętnie całować. Jestem w takim szoku, że odwzajwmniam pocałunek. Kątem oka dostrzegam jakiegoś barona narkotywkowego albo alfonsa przebiegającego koło nas. Zaczynam rozumieć o co w tym wszystkim chodzi. Odczuwam nagły przypływ adrenaliny i zarazem sympatii do chudzielca. Wczuwam się w pocałunek ale chłopak najwyraźniej skończył swój krótki występ.
Odsuwa się ode mnie i dopiero teraz mogę ujrzeć jego twarz. Ma piękne oczy koloru błękitnego jak szlachetny kamień. Usta lekko zaróżowione od niedawnego użycia ich. Są pełne, ale nienwygląda jak kaczka po botoksie. Schodzę wzrokiem niżej i widzę starą zieloną koszulkę wiszącą na jego chudym szkielecie. Ciałem tego nazwać nie można. Tylko kości pokryte skórą i trochę mięśni. Moim ideałem na pewno nie jest. Dostrzegam coś jeszcze. Jego ręka... Raczej coś co potocznie nazywane ręką u niego przypomina jedną wielką zsiniałą bliznę. Widzę mnóstwo ran po cięciach i igłach. 
Chyba dostrzegł, że wpartuję się w jego ciało. Próbuje niezdarnie zakryć swoją "chlubę". 
- Przepraszam... Pewnie cię przestaszyłem swoim zachowaniem.- tłumaczy się chłopak.
- Nie no skąd. Każdego dnia napada mnie małoletni narkoman i przystawia się do mnie. Co tam przystawia! Przysysa się do moich ust jakbyśmy byli razem- odgryzłam się nie kryjąc mojej wrodzonej wredoty.
- Ja za to mam w zwyczaju całować przypadkowo napotkane anorektyczki, którym śmierdzi z ust fajkami.- odpyskował mi. Nie powiem, zaintrygował mnie swoim zachowaniem ale muszę się dowiedzieć o co chodzi więc złagodniałam:
- Zaskoczyłeś mnie po prostu. Nawet nie wiem jak masz na imię...
- Jared. A ty? Niech zgadnę, pewnie jakieś typowie idiotyczne imię nadawane rozpieszczonym dziewczynom z przedmieścia, co? Anna? Melissa? Nie.. Ty się lubisz buntować. Może coś egzotycznego? Samanta?
- Cassie... Po prostu Cassie.- odpowiedziałam na pełną jadu wypowiedź Jareda. Nie powiem, zabolało mnie to. Wstałam szybko z mojej ławki. Mojego azylu przed światem. Otrzepałam popiół z nóg i poszłam szybkim krokiem w stronę, w którą odbiegł alfons. Chłopaka zostawiłam za sobą. Sądząc po jego minie chyba zrozumiał, że się zagalopował. 
Gdybym wtedy wiedziała, że ta rozmowa zmieni moje dotychczasowe życie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Wielkie Jabłko- inna nazwa określająca Nowy Jork.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I oto jest :) Prolog mojego pierwszego ff ;) 
Przepraszam za pojawiające się z pewnością błędy stylistyczne. Zapraszam do komentowania
*MarsHugs*

5 komentarzy:

  1. to jest genialne *-* kocham XXDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Heeeeej. Jest trochę błędów stylistycznych, ale nie jest źle.
    Prolog bardzo mi się spodobał. Nie pokazał dużo, ale jednocześnie dał ogólny obraz o głównej bohaterce, duży plus za to. Czekam na kolejny rozdział i zrobię autoreklamę: http://boulevard-of-hope-and-dreams.blogspot.com/ :3

    OdpowiedzUsuń
  3. GE-NIAL-NE.
    That's all I can say. ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Spodobalo mi sie! I czekam na wiecej! Powodzenia i duzo weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. No jest niestety błędów stylistycznych, ale nie martw się, z czasem one znikną.
    Popracuj trochę nad bardziej rozbudowanymi zdaniami, bo zdania są za krótkie momentami. W niektórych przypadkach wystarczyło dać po prostu przecinek i ciągnąć dalej. Opowiadanie wygląda jak wyrzucenie z siebie szybkich, krótkich myśli, a to się niezbyt fajnie czyta, tak strasznie chaotycznie jest.
    Fajnie się zaczyna, nic niby nie jest wyjaśnione, ale mniej więcej wiemy, o co chodzi, co się dzieje, kim jest bohaterka... Tylko trochę więcej bym chciała się o niej dowiedzieć, np jak wygląda. ^^

    PS: Usuń kody, które trzeba wpisywać przy dodawaniu nowych komentarzy. ;-;

    OdpowiedzUsuń